Tuesday, November 3, 2009

Łosoś teriyaki z makaronem udon



Szyld restauracji Wagamama na lotnisku Heathrow przyciągał nas jak magnes. Tak, zdecydowanie, nasze kubki smakowe potrzebowały odmiany - czegoś ostrego, azjatyckiego. Podczas rozpływania się w zachywtach nad ginger chicken udon, doznałam olśnienia - przecież mamy książkę "Ways with noodles" Hugo Arnolda - zatem nic nie stoi na przeszkodzie, aby odtworzyć smaki Wagamamy w domu. Przyznam się szczerze, że do tej pory książka ta leżała sobie trochę zapomniana - w przepisach przerażała mnie ilość składników, których nie miałam i które wydawały mi się nie do zdobycia. Gdy wróciłam do niej teraz, okazało się, że większość składników dawno już mam, a inne bez trudu dostałam w japońskim sklepie :) Wypróbowałam już kilka przepisów z tej książki i jestem zachwycona - dania są pyszne, swieże, lekkie i naszym zdaniem dobrze wyważone smakowo (chociaż czasami lekko je podkręcam zwiększając ilości przypraw). Dodam, że największym moim odkryciem dzięki tej książce stał się mirin. 

Łosoś teriyaki z makaronem udon
dla 2 osób 

2 filety z łososia
3 łyżki sosu sojowego
3 łyżki mirinu
150 g makaronu udon
1 czerwone chilli, drobno posiekane
2 dymki, posiekane
garść liści młodego szpinaku (ja nie miałam)
garść posiekanej kolendry
1 łyżka oleju roślinnego
2 łyżeczki uprażonych ziaren sezamu
1 limonka
słodki sos chilli (u mnie z butelki)

na dressing 
2 łyżeczki oleju sezamowego 
2 łyżeczki ciemnego sosu sojowego
sok z jednej limonki

W płaskiej misce wymieszałam mirin z sosem sojowym, dodałam łososia i dokładnie pokryłam go marynatą. Łosoś marynował się przez noc w lodówce. Jeżeli nie ma aż tyle czasu, wystarczą 2 godziny.

Ugotowałam udon według przepisu na opakowaniu (mój był świeży, więc wystarczyły mu 2-3 minuty) i odsączyłam. W dużej misce wymieszałam składniki dressingu, dodałam makaron i dokładnie wymieszałam. Następnie dodałam chilli, dymkę, kolendrę, wymieszałam i wyłożyłam makaron na dwa talerze.

Na patelni rozgrzałam olej. Wyjęłam łososia z marynaty i doprawiałam solą oraz pieprzem. Smażyłam przez około 6 minut, zaczynając od strony ze skórką i przewracająć co 2 minuty, aż skórka stała się chrupiąca. Wyłożyłam łososia na makaron i posypałam ziarnami sezamu, obok spoczęła ćwiartka limonki a w miseczce obok słodki sos chilli (do maczania lub polewania :) ). Pycha!

2 comments:

Mad said...

Wygląda apetycznie. Akurat mam w domu filety z łososia i udon, jak tylko upoluję kilka brakujących składników, chętnie skorzystam z Twojego przepisu :)
W ogóle- świetny blog, będę zaglądać częściej! I zapraszam też do mnie- http://mad-aboutfood.blogspot.com/
Pozdrawiam.

anczito said...

Dziękuję za miłe słowa :) Już zaglądam do Ciebie :)

Pozdrawiam!