Wednesday, November 11, 2009

Orzechowe paczuszki, czyli wariacja na temat baklawy


Aromat wody różanej oraz kwiatu pomarańczy wracał do mnie słodkim wspomnieniem odkąd znajoma specjalistka od kuchni libańskiej zaprosiła nas na niedzielny obiad i uraczyła na deser arabskimi naleśnikami zwanymi katajef. Malutkie naleśniki zwinięte w rożki, nadziane asztą, udekorowane odrobiną konfitury pomarańczowej i polane aromatycznym syropem - mniam. Przewertowałam "Kuchnię Arabską" May Bsisu. Woda różana i z kwiatu pomarańczy, ciasto filo oraz duuużo orzechów - baklawa, to było to! Tylko kto a) wykona, b) zje i c) przeżyje zjedzenie całej blachy w dwie osoby? Postanowiłam poeksperymentować.

Orzechowe paczuszki
czyli wariacja na temat baklawy

ilość składników zależy od liczby osób i pożądanej ilości paczuszek

kilka arkuszy ciasta filo
posiekane mieszane orzechy - włoskie, pecan, niesolone pistacje
kilka łyżek roztopionego masła
woda z kwiatu pomarańczy
cukier

Ciasto pokroiłam na kwadraty o boku ok. 15 cm (nie trzeba być dokładnym, chodzi o to by po wyłożeniu ciastem foremki wystawało ono trochę ponad brzeg), każdy posmarowałam roztopionym masłem i poukładałam na sobie w rozetę (4-5 kwadratów na paczuszkę). Kokilki (można użyć blachy do muffinek) wyłożyłam tak przygotowanym ciastem. Wymieszałam orzechy z łyżką roztopionego masła, łyżeczką wody z kwiatu pomarańczy i łyżeczką cukru. Napełniłam nadzieniem kokilki. Piekłam w temperaturze 180 stopni, aż ciasto ładnie zbrązowiało.

Paczuszki jedliśmy na ciepło. Do każdej dołożyłam łyżkę jogurtu greckiego i polałam syropem qater.

Qater
aromatyczny arabski syrop
przepis podaję za "Kuchnią arabską" May S. Bsisu 

"przepis na 2,5 szklanki

3 szklanki cukru
1/4 łyżeczki świeżego soku z cytryny
1 łyżeczka wody różanej
1 łyżeczka wody pomarańczowej

Wlej do garnka 1,5 szklanki wody, wsyp 3 szklanki cukru i zagotuj na dużym ogniu, mieszając, aż cukier się rozpuści. Gotuj 3 minuty. Zmniejsz ogień do średniego, dolej sok z cytryny, zamieszaj i gotuj 10 minut. Zdejmij rondel z ognia, dolej wodę różaną i wodę pomarańczową, zamieszaj. Odstaw, żeby syrop wystygł.

Jeśli chodzi o stosowanie syropu, obowiązuje jedna ogólna reguła: jeśli do deseru na gorąco, podajemy zimny qater i odwrotnie - do zimnego deseru, qater powinien być gorący."

Od siebie dodam, że trzeba uważać z czasem gotowania - jedną porcję skarmelizowałam :) Ja dodałam trochę więcej wody różanej i pomarańczowej.


10 comments:

Magoldie said...

No Kochana...mistrzowski popis...jestem pod wrazeniem. Jadlam kiedys grecka baklawe wiec smak moge sobie wyobrazic.
Ps. zgadzam sie z Toba , ze zrobienei i zjedzenie baklawy to troche za duzo ;)

Ela said...

Ech, rozmarzylam sie... Musze tylko kupic ciasto filo. Dopisze do listy zakupow ;)
Pomysl bardzo mi sie podoba, bo mozna przygotowac mala ilosc, w sam raz taka z ktora sobie we dwojke poradzimy. Swietny pomysl :)

Alina said...

Umm, uwielbiam baklawę, chociaż słodka jak... Ale eksperyment wyszedł Ci mistrzowsko!!! I opis też piękny napisałaś, czuję zapach wody różanej i kwiatu pomarańczy... i... o już nawet słońce widzę:) Pozdrawiam Cię serdecznie.

anczito said...

Dziękuję Wam. Cieszę się, że przepis się spodobał :)

Elu, ja mam wrażenie, że moja lista zakupów wydłuża się w nieskończoność ;)

Pozdrawiam serdecznie!

Agata said...

Świetny deser! Słodki i orientalny- takie lubię!

Gosia said...

Przede wszystkim Twoj blog mnie zauroczyl nie tylko kulinarnie !!!!! a ten deserek wyglada rewelacyjnie!!!
Pozdrawiam :)

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

Ładne te zdjęcia z dzbankiem syropu. Wiesz, ze ja filo nigdy nie jadłam? Aż wstyd...

Co do Twojego niedzielnego obiadu: wypasiony był :) I chyba bym zgadła, które potrawy wyszły od Ciebie :)

Bea said...

Wspaniala ta 'wariacja na temat' :) I syrop tes cudnie sie prezentuje!
Ja z baklava mam zawsze ten sam problem : kto to potem zje?!? Na szczescie dostaje 'z oryginalnego zrodla' po kilka kawalkow, tak w sam raz gdy dopadnie mnie baklavova ochota ;)

Pozdrawiam serdecznie!

anczito said...

Agato, Gosiu - cieszę się, że przepis się spodobał.

Aniu, musisz spróbować - warto :)

Bea, ale masz szczęście z tym dostępem do oryginalnego źródła. Zazdroszczę...

Pozdrawiam serdecznie!

lo said...

Chyba nie dam rady długo się opierać tym Twoim wariacjom na temat... Zdjęcia piękne.