Polska, czeska, słowacka... Mam nadzieję, że jeszcze wróci. Tymczasem oglądam zdjęcia i nie mogę się nadziwić, że zaledwie kilkanaście dni temu słońce mocno świeciło i było 27 stopni...
Złotą jesień udało mi się uchwycić podczas krótkiego wypadu na Słowację do Popradu. Najładniejszą częścią miasta (moim zdaniem) jest Spišská Sobota - dawniej osobne miasto, dziś dzielnica Popradu ustanowiona miejskim rezerwatem zabytków. Wokół wrzecionowatego rynku (ciekawostka, prawda? jak to odbiega od typowego wyobrażenia głownego placu miasta; zresztą rynek samego Popradu też nie grzeszy kątami prostymi) tłoczą się kolorowe średniowieczne kamieniczki. Pomimo, iż jest to podobno największa atrakcja turystyczna Popradu, niewielu tu turystów. Właściwie niewielu tu ludzi w ogóle. Można poddać się sennej atmosferze, przysiąść na jednej z ławek i wystawić twarz ku słońcu...
Można też spróbować odkryć kilka tajemnic miasteczka - może furtkę do samego Tajemniczego Ogrodu? ;)
3 comments:
Świetne zdjęcia! Tyle w nich słońca i ciepła. Taką jesień kocham.
PIękna ta Wasza jesień :) To już rozumiem, co miałaś na myśli pisząc u mnie, że też ją ostatnio łapałaś :)
A tu już wilgoć, mokre liscie i szaruga, niezbyt optymistycznie swiat się prezentuje...
Dziewczyny - dziękuję :)
Niestety, wygląda na to, że złota jesień już nie wróci :(
Pozdrawiam!
Post a Comment